Wystawa zawiera ścieżkę dźwiękową
Zwiększ głośność, dla lepszego odbioru
J A K T Y L K O
P O W S T A Ł A
N I E P O D L E G Ł O Ś Ć

Halina Duczmal-Pacowska:

„Inaczej życie wyglądało. Nie było telewizji, a jak było wesele, to się śpiewało te wszystkie piosenki z tamtego czasu. To było życie, wspólne życie. I mówię: myśmy kochali Polskę. Myśmy byli dumni. Kiedyś były zabory, nie – teraz jest Polska, nic więcej. Jesteś Polakiem. Koniec. I to ja wyniosłem. To dla mnie jest coś pięknego. To się skończyło z wybuchem wojny”.


Opis zdjęcia


Franciszka Kożuch:

„Ojciec był urodzony w Rzeszowie. Gdy w polskim państwie trzy państwa rządziły, wyjechał ze swoimi rodzicami do Jugosławii, przedtem to były Austro-Węgry. No i tam się pobudował i potem tam się pożenili. A dzieci nas było ośmioro”


Kazimiera Nowak:

„Ojciec mój był bardzo postępowym człowiekiem. Była oranżeria, był olbrzymi ogród, były już założone szparagi. On był taki nowator, gospodarze wkoło go podziwiali, bo on zawsze był do przodu. Na przykład czarne porzeczki – nikt tego nie miał. Ojciec miał, ale nie mógł sprzedać, bo nikt tego nie znał! Nasze gospodarstwo to była taka fabryka, wszystko się robiło w domu, u siebie: soki, dżemy i przetwory różne, kiszonki, nie-kiszonki, bo to dawniej nie było lodówek”.


Opis zdjęcia


Jadwiga Żdań:

„Ojciec wrócił w 1918 r., bo wojna się skończyła, i pomału myśmy tam rośli. W Drohobyczu otworzyła się tak zwana kasa chorych i ojciec tam zaczął pracować. To trudne było, bo ludzie byli tacy nieufni”.


Paulina Fircowicz:

„Rodzice żyli z tego, co wyprodukowali na roli. Gospodarstwo mieliśmy trochę większe, no i powodziło nam się całkiem dobrze. Tato jeszcze dopracowywał, bo budował drogi i meliorację robił po majątkach, więc przynosił pieniążki do domu. Ale była nas bardzo duża rodzina, bo jestem z rodzeństwa dziesięcioosobowego”.


Opis zdjęcia